„Po roku w COVID ludzie są, co zrozumiałe, pełni napięcia” – powiedziała rzeczniczka banku Goldman Schachs, po tym, jak pracownicy zażądali ustalenia tygodniowego górnego limitu pracy na… 80 rbh (6 dni po 13h).
Na linii od właściciela, przez zarząd, dyrekcję, middle management do pracowników liniowych – stopniowo maleje chęć do pracy po godzinach.
Podczas pandemii wielu pracowników było bardziej niż kiedykolwiek oblężonych przez e-maile z pracy, przychodzące o każdej porze. Wiele osób stało się dostępnych pod e-mailem cały dzień.
Czytają pocztę od 6 rano do północy. Czytają pocztę na wakacjach. Czytają pocztę w weekend.
Co więcej!
Odpowiadają na e-maile i generują nowy ruch w sieci. Pokazują też złe wzorce zachowania młodym pracownikom.
Po krótkim czasie bycie cały czas online staje się elementem kultury organizacyjnej.
Wiele osób – zwłaszcza w obawie przed utratą pracy – podejmuję tę grę i nie wyobraża sobie nie odpisać na e-mail przełożonego.
Pracodawcy tolerujący e-maile po godzinach osłabiają równowagę między pracą a życiem prywatnym i wydajność pracy.
Tak.
E-maile po godzinach obniżają wydajność pracy.
Bycie ”always on” powoduje problemy ze snem, wypoczynkiem, zdrowiem i jest prostą drogą do wypalenia zawodowego.
Jednak wypalony pracownik nie jest potrzebny.
Nie ma nagrody za zrujnowanie siebie poprzez nadmierną pracę.